Etiopia zakończyła kolejną fazę napełniania zapory na Nilu
Mimo bezprecedensowych nacisków, ze strony Stanów Zjednoczony i Unii Europejskiej, Etiopia z sukcesem zakończyła drugą fazę napełniania zapory na Nilu Błękitnym. Wkrótce ruszą generatory energii elektrycznej, tak potrzebnej 100 milionom Etiopczyków.
W drugiej fazie napełniania zapory GERD (Great Ethiopian Renaissance Dam) Etiopia zatrzymała ponad 13,9 metrów sześciennych wody. Dla przypomnienia w pierwszej fazie , która miała miejsce w lipcu 2020 roku, w zbiorniku zmagazynowano 4,5 miliarda metrów sześciennych wody. Oznacza to, że Etiopia ma do tej pory około 18 miliardów metrów sześciennych wody, co nie stanowi nawet połowy ilości wody, jaką kraje położone w dole rzeki czyli Sudan i Egipt otrzymują rocznie. Warto podkreślić, że ponad 85 procent wód Nilu pochodzi z Wyżyny Etiopskiej. Z drugiej strony ponad 65 procent ludności Etiopii nie ma dostępu do elektryczności. Projekt zapory na Nilu Błękitnym jest postrzegany jako ten, który rozwiąże ten problem.
Egipt i Sudan za wszelką cenę dążyły do powtrzymania procesu napełniania zapory, posuwając się nawet to gróźb militarnych. Nie udało się konfliktu zakończyć drogą negocjacji, prowadzonych w Waszyngtonie. Administracja Trumpa, z bezstronnego obserwatora, szybko stała się bezkrytycznym stronnikiem Egiptu, starając się narzucić Etiopii układ pozbawiający ją praktycznie suwerenności nad własnymi zasobami. Administracja Bidena nic w tym stanowisku nie zmieniła, nadal ignoruje stanowisko swojego jedynego wieloletniego sojusznika w tym rejonie Afryki, podobnie zresztą jak Unia Europejska. Liga Arabska ograniczyła swoje działania do gróźb pod adresem Etiopii. Negocjacje prowadzone pod auspicjami Unii Afrykańskiej również nie zakończyły się porozumieniem.
W tej sytuacji, już po raz drugi, z nadejściem pory deszczowej, Etiopia rozpoczęła gromadzenie wody. Wyjątkowo obfite w tym roku deszcze ( podobnie było w roku ubiegłym) pozwoliły zakończyć proces już 19 lipca.
Nie spełniły się czarne scenariusze przedstawiające wyschnięty Sudan i Egipt. Dyrektor sudańskiej zapory Roseires, Hamid Mohammed Ali, powiedział, że drugie napełnienie etiopskiej tamy nie wpłynęło na ilość wody płynącej do krajów położonych w dole rzeki.
Kolokwialne ujmując, gdyby Etiopia nie zatrzymała tej wody u siebie, wylądowałaby ona w Morzu Śródziemnym.
Wydaje się, że w tej sytuacji formuła trójstronnych negocjacji musi zostać generalnie zmieniona.
To bardzo ważny dla Etiopii sukces, szczególnie cenny wobec wewnętrznych i zewnętrznych zagrożeń z jakimi się musi mierzyć ten kraj o legendarnej historii.