Wakacje w autentycznym zamku
Hotel z krytym basenem i dobrym spa, to wymarzone miejsce na wakacje z dziećmi. A gdy jeszcze hotel ten zlokalizowany jest w historycznym krzyżackim zamku, to już mamy wszystko, by był to naprawdę udany i niezapomniany wypoczynek. Wybierzcie Hotel St. Bruno w Giżycku jeśli marzy się wam taki urlop.
Początki współczesnej historii tych ziem związane są z obecnością zakonu krzyżackiego, opanował on w drugiej połowie XIII wieku Krainę Wielkich Jezior Mazurskich. Krzyżakom zawdzięczamy lokalizację, na przesmyku jezior Niegocin i Kisajno, nad brzegiem Kanału Giżyckiego, zamku prokuratorskiego, stało się to w połowie XIV wieku. Z zamku w jego pierwotnej postaci do naszych czasów przetrwało jedno dwupiętrowe skrzydło, z charakterystycznymi późnorenesansowymi zwieńczeniami murów.
Pamiętajmy, że do czasów ostatniej wojny Giżycko znajdowało się na terenie Niemiec, w zamku mieściło się regionalne muzeum. Jak wiele tego typu obiektów o niemieckich korzeniach, zamek nie znalazł uznania w oczach władz PRL i ulegał powolnej dewastacji. Zmieniło się to dopiero w roku 2010, gdy nowi właściciele postanowili utworzyć w nim wysokiej klasy hotel spa. W roku 2011 po dobudowaniu ceglanych budynków architektonicznie spójnych z ocalałymi fragmentami zaproszono pierwszych gości do hotelu St. Bruno.
Poczuj się jak krzyżacki rycerz
Podobnie jak dobudowane budynki, tak również wnętrza hotelu nawiązują kształtem i wystrojem do historycznej atmosfery. Stylowe meble i dodatki, odrestaurowane historyczne detale, charakterystyczne drewniane elementy sprawiają, że przebywanie w tym miejscu zapewnia nietuzinkowe odczucia. W indywidualnym klimacie utrzymana jest również hotelowa restauracja La Bibliotheque.
Uzupełnieniem hotelowej oferty jest, zlokalizowany w zamkowych piwnicach, duży jak na tego typu obiekt 17- metrowy basen, z biczami wodnymi, hydromasażem i sauną. Płytka strefa, specjalnie przygotowana dla dzieci zapewnia im moc atrakcji w bezpiecznej atmosferze. Podróżujących z dziećmi z pewnością ucieszy zamkowa sala zabaw, pełna najróżniejszych zabawek, książeczek i kolorowanek. W każdą sobotę można oddać dziecko pod opiekę profesjonalnego animatora. Obok zamku zlokalizowany jest ogrodzony zewnętrzny plac dla dziecięcych zabaw.
Lokalizacja hotelu w samym centrum Giżycka zachęca do spacerów i wycieczek rowerowych, również po okolicy. Koszt wypożyczenia roweru na 2 godziny to 20 zł, każda następna godzina kosztuje 10 zł.
Wieczorami lub w deszczowe dni goście chętnie grają w bilard lub kręgle.
By nie polegać tylko na własnych subiektywnych wrażeniach sprawdziłem, jak wypada zamkowy hotel w mediach społecznościowych. Uzyskał wynik 4,6 w Google czyli znakomity, w TripAdvisorze 4.0 – bardzo dobry.
Internetowe serwisy i porównywarki przyzwyczaiły nas do tego, że przez Internet jest taniej. W przypadku hotelu St. Bruno niekoniecznie. Zauważyłem w hotelowej windzie ogłoszenie zapraszające do rezerwacji bezpośrednich. Zapewnia ono, że wtedy dostaniemy więcej za tą samą cen: bezpłatny parking, elastyczne warunki anulacji, 10 % rabat w restauracji i klubie hotelowym. Warto sprawdzić przed przyklepaniem rezerwacji.
Początki grodu
W latach 1277–1283 tereny, o których mówimy, opanował zakon krzyżacki, sam gród relokowano w obecnym miejscu pod koniec XIV wieku. Po podpisaniu pokoju toruńskiego region stał się częścią Królestwa Polskiego jako lenno zakonu krzyżackiego.
Właściwa historia miasta zaczyna się w XVI wieku, gdy książę pruski Albrecht Hohenzollern -ostatni wielki mistrz zakonu krzyżackiego wystawił przywilej lokacyjny. Przyjął on protestantyzm, sekularyzował zakon i utworzył w Prusach świeckie księstwo. Miasto zaczęto nazywać Lötzen od imienia zamku, który stał się siedzibą starostów książęcych.
W czasie potopu szwedzkiego miasto zostało opanowane przez walczące po polskiej stronie oddziały litewskie i tatarskie, które puściły je z dymem tak, że praktycznie przestało istnieć.
Polska utraciła kontrolę nad regionem na mocy traktatów welawsko-bydgoskich z 1657, wraz z miastem, stał się on częścią państwa brandembursko-pruskiego.
To nie były dobre lata dla Lötzen. Miasto klepało biedę, w 1710 wybuchła epidemia cholery w wyniku której wymarła prawie cała ludność, w 1822 wielki pożar pochłonął prawie wszystkie budynki.
Konstrukcja z milionów cegieł
Jakość życia mieszkańców Lötzen uległa znacznej poprawie dopiero w drugiej połowie XIX wieku, wtedy to, na przesmyku pomiędzy jeziorami Kisajno i Niegocin, ruszyła budowa gwiaździstej twierdzy imienia pruskiego marszałka polnego i ministra wojny Ludwiga Leopolda Hermanna von Boyena. Do dziś nazywana jest twierdzą Boyen. Roboty publiczne i dochody związane z obsługą liczącego 1800 ludzi garnizonu poprawiły status ekonomiczny mieszkańców.
Będąc w Giżycku zwiedzana twierdzy nie wolno pominąć. Mieliśmy szczęście ponieważ naszym przewodnikiem był Jan Sekta, v-ce Przewodniczący Rady Miejskiej, prawdziwa skarbnica wiedzy o Giżycku. Uświadomił on nam, że określenie Twierdza Boyen jest błędne. Nie była to bowiem Festung Boyen jak należałoby powiedzieć po niemiecku, ale Boyen Feste czyli fort zaporowy.
To olbrzymi obiekt, zajmuje obszar 100 hektarów, wewnętrzny majdan ma 10 ha. Na budowę zużyto 17,5 miliona cegieł.
Zwiedzanie twierdzy Boyen to długi spacer wśród zieleni, która z jednej strony dodaje jej uroku i tajemniczości, a z drugiej jest jej swoistym przekleństwem, zieleń coraz agresywniej pokrywa i przesłania budynki i inne obiekty.
Twierdza spełniła cel w jakim została zbudowana. W czasie I wojny światowej, gdy była bezskutecznie atakowana przez oddziały rosyjskie, ochroniła drogę do Królewca. To właśnie w Lötzen mieściła się kwatera główna marszałka Paula von Hindenburga, późniejszego prezydenta Rzeszy.
Spacerują po twierdzy koniecznie trzeba zwrócić uwagę na żeliwną kapsułę obserwacyjną, to prawdziwy unikat, waży ona aż 9 ton, pewnie dlatego nie poddała się złomiarzom w czasach, gdy nikt twierdzy nie chronił.
Twierdza jest doskonałą scenerią do raźnego rodzaju historycznych inscenizacji – to najlepszy czas by odwiedzić Giżycko.
Po zakończeniu zwiedzania polecam zatrzymać się w Tawernie Boyen, zlokalizowanej przy bramie wejściowej. To rada szczególnie dla miłośników zupy rybnej. Za 22 złote dostaniemy dużą porcję nie tylko z kawałkami ryby ale również z owocami morza oraz pyszną bułeczkę. Jednym słowem żegnajcie nadmorskie „paragony grozy”.
Jeziora, plaże i zwodzony most
W latach międzywojennych rozpoczęła się kariera niemieckiego Lötzen jako kurortu. Wybudowano przystań i pływalnię nad jeziorem Niegocin, a nawet skocznię narciarską. Wakacyjny grafik wypełniały liczne regaty żeglarskie i wioślarskie, zimą po zamarzniętych jeziorach śmigały bojery.
Druga wojna radykalnie zmieniła realia, miasto zdobyte w grudniu 1944 roku przez oddziały sowieckie, znalazło się w granicach naszego kraju. Klęska Niemców była błyskawiczna, sroga zima całkowicie zniwelowała terenowe warunki obronne, atak po lodzie zmusił oddziały niemieckie do poddania.
W 1946 roku, na cześć Gustawa Gizewiusza, polskiego pastora ewangelickiego i działacza społeczno- narodowego Lötzen zmieniło nazwę na Giżycko.
Woda, kąpiele, żaglówki, koncerny i festiwale, po to się do Giżycka przyjeżdża. Z każdym rokiem imprez i atrakcji przybywa. Oferta jest tak szeroka, że zasługuje na osobny artykuł.
Z dawnej architektury miasta przetrwało niewiele budynków. Atrakcją jedyną w swoim rodzaju jest most obrotowy nad Kanałem Łuczańskim. To obiekt unikatowy w skali kraju, jeden z niewielu tego typu w Europie. Zbudowany w drugiej połowie XIX wieku posiadał mechanizm umożliwiający ręczne otwieranie, wyłącznie siłą mięśni jednego operatora.
Gdy nastały czasy ślepej fascynacji tzw. postępem wyposażane go w napęd elektryczny. Szybko okazało się, że zbyt duża szybkość otwierania powoduje uszkodzenia konstrukcji mostu i nabrzeża kanału. Wszystko wróciło do normy dopiero, gdy przeprowadzony w 1993 remont generalny przywrócił mechanizm do stanu pierwotnego. Godziny, gdy następuje otwarcie lub zamknięcie obrotowego przęsła znajdują się na tablicy przy moście, koniecznie trzeba to zobaczyć. Dla gości hotelu St. Bruno to nic trudnego – most obrotowy znajduje się tuż przy zamku.
Koniecznie musisz zobaczyć
Okolice Giżycka to wiele ciekawych miejsc, przy dłuższym pobycie warto wybrać się na wycieczkę autokarową pod obiecującym tytułem „Mazury – Perły Północy” w programie Swięta Lipka, Wilczy Szaniec, Zamek Reszel .
Miłośnicy historii najnowszej chętnie odwiedzają byłą kwaterę wojenną Adolfa Hitlera czyli Wilczy Szaniec i Kwaterę Główną Niemieckich Wojsk Lądowych w Mamerkach. To drugie miejsce jest zdecydowanie ciekawsze.
Byłem z dziewczyną. To rzeczywiście fajne miejsce, polecam.