EtiopiaNowościOstatnieWyróżnione

Etiopia – wojna w Rogu Afryki

Przedłużający się  konflikt pomiędzy etiopskim rządem i rebeliantami z prowincji Tigrai sprawia, że sytuacja humanitarna w tej części Etiopii nieustannie się pogarsza. Nie dziwią więc głosy nawołujące do jak najszybszego zakończenia tej wojny i umożliwienia dotarcia pomocy humanitarnej. Dziwi natomiast absolutnie bezrefleksyjne poparcie zachodnich rządów, w tym polskiego, dla jednej ze stron – TPLF czyli  Tigrajskiego Ludowego Frontu Wyzwolenia.

Zachodnie media, polskie również, w dużej mierze kibicowały i kibicują TPLF, demonizując rząd etiopski zarzutami o czystki etniczne,  wykorzystywanie głodu jako broni, a nawet ludobójstwo. Jednocześnie nagle zapanowała powszechna amnezja, jeśli chodzi o zbrodnie jakich dopuścił się, szczególnie w ostatnich latach swojej prawie 30-letniej władzy, obalony w 2018, firmowany przez TPLF, etiopski reżim.

Przekaz jest prosty. Z jednej strony okrutny rząd etiopski pod przywództwem Abi Ahmeda, zaś z drugiej, niewinne lokalne władze w prowincji Tigray.

Nauka geografii w Muzeum Narodowym w Addis Abebie
Nauka geografii w Muzeum Narodowym w Addis Abebie. Fot.: Andrzej Zarzecki

Jedna z amerykańskich kongresmenek  wykrzyczała nawet, żądając amerykańskiej interwencji zbrojnej w Etiopii, „African live is Matter” . Tak jakby Afrykanie byli tylko po jednej ze stron.

Konflikt w Etiopii to nie jest konflikt etniczny, choć za wszelką cenę chcą go tak przedstawiać tzw. niezależni eksperci i dziennikarze jak np. William Davison czy Martin Plaut.  Przy choć pobieżnej znajomości tematu łatwo ocenić, że nawet nie próbują być obiektywni. Ta wojna to jest walka o utraconą władzę i przywileje. Katastrofa humanitarna w Tigrai jest rezultatem rebelii obalonych przywódców żądnych powrotu do władzy w Addis Abebie, stolicy Etiopii.

Jak wyglądają relacje  w polskich mediach?

Tu również obraz jest totalnie jednostronny. Na przykład w „Polityce” Dominik Sipiński napisał: „ Niespełna rok po tej przemowie ( chodzi o mowę wygłoszoną przez premiera Etiopii po otrzymaniu Nagrody Nobla) Abiy został jedną z tych kilku osób, które wywołały wojnę. Konflikt między autonomiczną prowincją Tigray na północy kraju (przy granicy z Erytreą) a władzami centralnymi może przynieść poważne skutki, a sam premier nie zrobił jak dotąd nic, aby temu zapobiec – raczej wręcz przeciwnie. Jak napisał felietonista „Bloomberga” Bobby Ghosh, Abiy ma dużą szansę, żeby popaść w niesławę laureata Nobla, który zawiódł nadzieje.” To tylko jeden z przykładów, wystarczy wpisać w internetową wyszukiwarkę hasło „konflikt w Etiopii” by dostać linki do kilkunastu tekstów o podobnym wydźwięku.

Kobiety ze wsi Bilbala
Kobiety ze wsi Bilbala w Etiopii. Fot.: Andrzej Zarzecki

Polska nie jest wyjątkiem, Stany Zjednoczone posunęły się tak daleko, że nałożyły sankcje na rząd etiopski, swojego wieloletniego sojusznika. Słowa potępienia płyną ze strony Unii Europejskiej.

Tymczasem, jak  to bywa zazwyczaj w przypadku większości konfliktów, szczególnie w rejonach o dużym znaczeniu geostrategicznych, nic w tej w historii nie jest czarno-białe,  jest w niej za to mnóstwo fałszywych informacji.

Trochę faktów ze współczesnej historii Etiopii

W roku 1974 został obalony ostatni cesarz Etiopii Haile Syllasje. W tym miejscu warto dodać, że cesarz nie był bezmyślnym satrapą, jak przedstawił go Ryszard Kapuściński, starał się swój kraj modernizować. Ale to temat na osobny artykuł.

Na gruzach monarchii postał komunizujący reżim pod przywództwem pułkownika Mengystu Haile Marjama zwany w skrócie DERG, czyli komitet.

Po latach nieudanych eksperymentów gospodarczych, głodu i krwawych represji DERG został w 1991 roku obalony. Mengystu uciekł do Zimbabwe, gdzie żyje do dziś. Największe zasługi w obaleniu etiopskiej komuny mieli Erytrejczycy i Tigraiczycy z północy kraju. Ale nie wolno zapominać, że w walce tej zjednoczyli się, niemal wszyscy Etiopczycy, bez względu na przynależność etniczną, czy też religijną.

Ulica w Addis Abebie
Ulica w Addis Abebie. Fot.: Andrzej Zarzecki

Choć formalnie nową władzę wyłonił koalicyjny Etiopski Ludowo-Rewolucyjny Front Demokratyczny (EPRDF), to w rzeczywistości karty rozdawał w nim wspomniany TPLF, pod wodzą Melesa Zenawi. Jak to zazwyczaj bywa nowy rząd był początkowo popierany przez wszystkich Etiopczyków, z czasem to poparcie tracił. Odpowiedzą były represje wobec opozycji i fałszerstwa wyborcze – 99,9 % poparcia to norma w tamtych czasach. Jeden moich z etiopskich przyjaciół jeździł z obserwatorami wyborów jako kierowca. W lokalach wyborczych, które odwiedzali stały dwie urny- jedna dla tych którzy głosują na rząd, druga dla głosujących na opozycję. Takie to były tajne wybory.

Mimo brutalnych represji opozycji udało się zjednoczyć, w 2009 roku wygrała wybory w stolicy kraju – Addis Abebie. Wtedy rząd wstrzymał liczenie głosów, by następnie ogłosić swoje zwycięstwo. Zamieszki jakie wybuchły zostały krwawo stłumione. Sytuacja z czasem stawała się coraz bardziej napięta szczególnie, gdy zabrakło, zmarłego w 2012 roku Melesa Zenawi. Niezależnie od wszystkiego za nim stała legenda walki z komuną i charyzma, za jego następcami już tylko brutalna sił.

Potężne protesty wybuchły w całym kraju 5 sierpnia 2016 r., dziesiątki demonstrantów zostało zastrzelonych przez policję, więzienia zapełniły się tysiącami aresztowanych. Najbardziej protestowali członkowie narodu Oromo, najliczniejszego we współczesnej Etiopii, od lat uważającego się, nie bez racji, za totalnie marginalizowany.

Nie mogąc w żaden sposób opanować sytuacji reżim ogłosił 6 października 2016 stan wyjątkowy. W więzieniach, słynnych z katastrofalnych warunków i brutalnego traktowania osadzonych, znalazły się setki tysięcy ludzi.  By nie złamać konstytucji stan wojenny zniesiono sierpnia 2017 r. Ale w całym kraju nadal wrzało, strajki i zamieszki wybuchały raz za razem.

Czas Abi Ahmeda, czas zmian

W roku 2018 rządząca partia koalicyjna powołała na premiera, wywodzącego się z Oromów, Abi Ahmeda. Przeprowadził on błyskawiczną demokratyzację kraju, wypuścił więźniów politycznych, zezwolił opozycjonistom powrócić z emigracji, dogadał się z podziemnymi antyrządowymi ugrupowaniami. Zaczął walczyć z korupcją urzędników, zliberalizował gospodarkę, przystąpił do prywatyzacji państwowych molochów.

Asmara - stolicy Erytrei
Stolica Erytrei Asmara. Fot.: Andrzej Zarzecki

Abi Ahmed szukał porozumienia ze wszystkimi sąsiadami Etiopii, podpisał układ pokojowy z Erytreą, za co  11 października 2019 Norweski Komitet Noblowski przyznał mu Pokojową Nagrodę Nobla.

I tym razem po początkowej euforii i rozbudzonych oczekiwaniach przyszedł czas codzienności. Reformy naruszyły wiele interesów. Problemy zewnętrzne i wewnętrzne nie mogły zniknąć, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.

Pozbawieni władzy i przywilejów Tigraiczycy, również w obawie rozliczenia przeszłości, schronili się w swojej prowincji. Wielu z nich z pewnością powinno zostać osądzonych. Ktoś przecież rządził, gdy Etiopczycy ginęli na ulicach i byli torturowani w więzieniach, że nie wspomnę o odpowiedzialności za finansowe malwersacje.

 

Stosunki między rządem federalnym, a rządem regionalnym Tigray pogorszyły się gdy, ze względu na epidemię COVID -19, w Etiopii zostały przełożone wybory parlamentarne. Choć tak stało się w wielu krajach Tigraiczycy uznali, że  epidemia to tylko pretekst, ogłosili wygaśnięcie mandatu  Abiy Ahmeda do rządzenia krajem. Na swoim terenie wybory przeprowadzili ogłaszając się demokratycznie wybranymi przedstawicielami swojego narodu. Czy demokratycznie? W wyborach TPLF uzyskał 98 procent głosów – pozostawię to bez komentarza.

Wszystko to działo się, gdy państwo etiopskie było poddawane bezprecedensowej presji zewnętrznej w związki z budową zapory na Nilu Błękitnym. Tego lata  Etiopia zakończyła kolejną fazę napełniania zapory na Nilu

Para młoda przed kościołem w Aksum
Para młoda przed Kościołem Matki Bożej z Syjonu w Aksum. Fot.: Andrzej Zarzecki

Proszę nie wierzyć, że życie, czy choćby spokój, mieszkańców prowincji Tigrai było w tym czasie w jakikolwiek sposób zagrożone. Bywałem tam wtedy wielokrotnie, jedynym niecodziennym zjawiskiem były, nieustanne przemarsze i parady jednostek lokalnej samoobrony. Bez znajomości wielkiej polityki widać było, że za wszelką cenę władze prowincji prą do konfrontacji.

W ubiegłym roku zaległe wybory odbyły się na terytorium reszty Etiopii, co do ich demokratycznego charakteru również można mieć dużo zastrzeżeń, szczególnie z powodu niedopuszczenia do udziału wielu ugrupowań opozycyjnych, choć trzeba przyznać, że jak głosi raport Unii Afrykańskiej, nie zanotowano znaczących fałszerstw.

Wybuchła otwarta wojna

Po wyborach konflikt narastał, by 4 listopada 2020 r. przerodzić się w otwartą wojnę. Czemu tak się stało? Słowa potępienia cisną się na usta gdy opieramy się na prasowych doniesieniach na temat tego konfliktu. W tygodniku „Wprost”  Mateusz Zieliński napisał „Dostał pokojowego Nobla, potem wywołał wojnę, rzeź i głód. Co poszło nie tak w jednym z największych państw świata?”.

Jak był naprawdę? Otóż w nocy tego dnia tigraiske siły samoobrony zaatakowały garnizony etiopskiej armii na terenie prowincji. Garnizony praktycznie bezbronne, bo od wewnątrz żołnierze zostali nocą napadnięci przez swoich towarzyszy broni z tegoż narodu. Również duża część dowódców przeszła na stronę napastników.

Zapytano mnie kiedyś jak to się stało, że armia etiopska, uchodząca za jedną z najsilniejszych w Afryce tak łatwo uległa tigraiskim bojówkom. Odpowiedź jest prosta, bo duża część tej armii, szczególnie korpus dowódczy, służby wywiadu itp. to  byli Tigraiczycy.

Targ w Aksum
Na targu w Aksum. Fot.: Andrzej Zarzecki

Napadnięte jednostki były najlepszymi na terenie kraju, z prostej przyczyny, przez wiele lat strzegły granicy z Erytreą, z którą Etiopia była formalnie w stanie wojny.

Mimo to armia Etiopii zadziwiająco szybko się pozbierała i wkroczyła do zbuntowanej prowincji. Pomocy udzieliły jej wojska sąsiedniej Erytrei. Była to regularna wojna, która przyniosła wiele ofiar i zniszczeń, nie mogło być inaczej bo obie strony używały ciężkiej artylerii. Tigraiczycy zaatakowali rakietami cywilne lotniska w Bahyr Darze, Gonderze i stolicy Erytrei – Asmarze.

Po trzech miesiącach została zajęta stolica okręgu Tigrai – Mekele, formalnie kampania się zakończyła i przystąpiono do odbudowy infrastruktury. Początkowo wydawało się, przynajmniej ze strony obserwatora z zewnątrz, że wszystko idzie w pokojowym kierunku, zaczęły docierać transporty z żywnością, działać banki i  telefony. Udało mi się nawet dodzwonić do przyjaciela w Aksum i przez bank w Addis Abebie (pomogli przyjaciele Amharowie) przekazać mu pomoc, oczywiście pomoc na miarę moich możliwości.

Z czasem jednak sytuacja się odwróciła. Etiopscy żołnierze i pracownicy byli systematycznie atakowani przez siły, przez jednych określane jako partyzanckie, przez drugich jako terrorystyczne. Teren temu sprzyja, a Tigraiczycy  przygotowywali się do tej wojny przez dwa lata. Jednocześnie niemal wszystkie media i rządy obciążały Etiopię winą za utrudnianie pomocy żywnościowej, wręcz używanie głodu jako oręża w walce.

Niespodziewanie pod koniec czerwca 2021 r. po jednostronnym ogłoszeniu zawieszenia broni, Etiopskie Siły Obronne wycofały się z regionu Tigray w Etiopii.

Rodzina Etiopska
Etiopska rodzina spotkana na ulicy. Fot.: Andrzej Zarzecki

Wydawałoby się, że to poprawi sytuację. Tym czasem rebelianci wykorzystali tę sytuację do ataku na regiony Amhara i Afar. Zadziwiające, że w tym wypadku nie słychać słów potępienia. A tylko w prowincji Afar swoje domy musiało opuścić 50 tys. ludzi. Społeczność międzynarodowa milczy również w przypadku brutalnych ataków tigraiskich bojówek, w tym wypadku trudno bowiem używać określenia siły samoobrony, na uchodźców z Erytrei rozlokowanych w obozach na terenie prowincji. Paradoksalnie cierpią oni za to, że reżim erytrejski wsparł w tej wojnie etiopską armię. A jest to rząd przed którym uciekli do Etiopii.

Zupełnie na marginesie nasuwa się pytanie. Czy zastanawialiście się kiedyś w czym jest gorszy reżim w Erytrei od np.: reżimu w Egipcie? Różnic nie widzę, oba są siebie warte, ale prezydent Sisi jest przyjmowany na salonach, prezydent Afteweki totalnie potępiany.

Relacje nadal jednostronne

Kolejny przykład to tekst- „Etiopia: Wojna u pokojowego noblisty” Jerzego Haszczyńskiego dla Rzeczpospolitej.  „- Nagle okazało się, że Tigraiczycy są znienawidzeni. Rzekomo najbogatsi, najbardziej korzystający z kasy federalnej, a w rzeczywistości pozbawieni prawie wszystkiego, inwestycji, wody, prądu – mówi Soliana Abhara, sama pochodząca z tej społeczności.”

Można by uwierzyć jeśli się zapomni, że Tigraiczycy przez 30 lat rządzili Etiopią. Owszem, ten kto się załapał do władzy uciekał do Addis Abeby, tam były konfitury. Określenie „Tigrai Mafia” było w powszechnym użyciu, nawet gdy szef jakiegoś resortu pochodził z innego narodu, zawsze miał właściwego zastępcę, bez jego akceptacji i związanej z tym właściwej gratyfikacji, nie dało się niczego załatwić. Koncesje, najlepsze kontrakty, działki w Addis Abebie, to wszystko rozchodziło się wśród wtajemniczonych.

Soliana Abhara przyjechała do naszego kraju, by prosić o pomoc dla uchodźców z regionu przebywających na terenie Sudanu. Tyle, że duża część tych uchodźców to bojówkarze, którzy uciekli przez armią etiopską. Uciekli bo są odpowiedzialni za masakrę około, w zależności od źródeł, 800 -1100 Amharów w miejscowości Mai Kadra. I ta sprawa szybko przycichła, nie słychać słów oburzenia.

Jak głęboko sięgała tigraiska penetracja etiopskiej rzeczywistości niech świadczy to, że gdy przylatywałem do Addis Abeby Etiopczycy żartowali.- Chyba pomyliliśmy lotniska. Czuli się na Bole jak w obcym kraju, bo praktycznym językiem tego lotniska był język  tigrinia, a nie amharski -język urzędowy w Etiopii.

Przytaczam te przykłady wyłącznie po to, by walczyć z kreowanym mitem o biednej społeczności napadniętej przez okrutnych Etiopczyków. Tigraiczycy to również są Etiopczycy, przy tym przez 30 lat należący do uprzywilejowanej kasty jej mieszkańców.

Księga z kościoła w Aksum
Licząca setki lat księga religijna z kościoła w Aksum. Fot.: Andrzej Zarzecki

Szacunki etiopskiego rządu mówią (trudno je zweryfikować w niezależnych źródłach),  że w czasie swojego panowania wyprowadzili oni z Etiopii za granicę 50 miliardów dolarów.

Przykre jest to, że ich przywódcy nadal uważają, że ta uprzywilejowana pozycja im się należała i należy. W wywiadzie dla tigraiskiej telewizji Getachew Reda- rzecznik TPLF-  rozpływał się nad cudownymi cechami niepokonanego narodu Tigray, tak szowinistycznych treści dawno nie słyszałem. Jednocześnie butnie głosił, że jak tylko zachcą ich armia przemianowana teraz na Tigraiskie Siły Samoobrony zajmie  Addis Abebę. Pycha kroczy przed upadkiem, chciałoby się powiedzieć.

Głosów oburzenia ze strony rządów wzywających do pokojowego rozwiązania konfliktu  w tym wypadku nie słychać. Jaki jest cel państw, na czele ze Stanami Zjednoczonymi, popierających bezwarunkowo zbuntowaną prowincję? Czym ta awantura może się skończyć?  Warto się zastanowić, szczególnie z perspektywy Europy,  bo Amerykanie zawsze mogą zrejterować, jak to właśnie robią w przypadku Afganistanu. Stany Zjednoczone od Afryki dzieli ocean. Upadek 100 milionowej Etiopii byłby katastrofą, jaką trudno sobie wyobrazić. Fale uchodźców zapukałyby przede wszystkim do europejskich bram.

Pozostaje wierzyć, że do niego nie dojdzie. Tigraiczycy po raz drugi dokonali rzeczy, wydawać by się mogło w wieloetnicznej i wieloreligijnej Etiopii niemożliwej – zjednoczyli jej narody. Tyle, że tym razem przeciwko sobie.

 

 

 

5 komentarzy do “Etiopia – wojna w Rogu Afryki

  • Rzeczowy i wiarygodny obraz sytuacji jaka panuje w Etiopii. Lekceważenie i krótkowzroczna polityka Unii europejskiej i USA zaowocuje wejściem Chin które już się instalują w sąsiedniej Somali. Egipt w moim mniemaniu głównym sponsorem i inicjatorem wojny domowej w Etiopii, a USA między młotem a Kowadłem rozgrywani przez Rosję i Chiny stąd przyspieszona ewakuacja z Afganistanu aby skrócić front i ograniczyć koszty.

    Odpowiedz
  • Władza i pieniądze są motorem wszelkiej niegodziwości, a z drugiej strony są konieczne do zbudowania sprawiedliwości i dobrobytu. wszystko zależy od przywódców i ludzi którzy za tą władzą idą czy dadzą się omamić tymczasowymi korzyściami uzyskanymi kosztem innych czy spojrzę na całość problemu strasznie zawiła sytuacja. Konflikty domowe zazwyczaj są najkrwawsze i kończyły się zazwyczaj rządami autorytarnymi

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *